Plener fotograficzny – Kazimierz
W dniach 14-16 kwietnia 2008 grupa młodzieży z klasy I TB i II TB pod opieką p. M Drachal I T Lange wybrała się na plener fotograficzny do Kazimierza.
W dniach 14-16.04.2008 my uczniowie z klasy 1TB i 2TB wraz z p. Drachal i p. Lange wyjechaliśmy do Kazimierza Dolnego na plener fotograficzny, który okazał się zaawansowanym obozem przetrwania. 🙂
Codziennie wracaliśmy zmęczeni, brudni, ale szczęśliwi. Niektórzy bardziej, a inni mniej. Część grupy pod górę gdzie byliśmy zakwaterowani dojeżdżała taksówkami, ci bardziej wytrwali wspinali się resztkami sił, aby w końcu wejść do pokoi i paść ze zmęczenia.
Po zakwaterowaniu poszliśmy na tzw. zapoznanie się z okolicą, co okazało się drogą przez mękę!…szliśmy i szliśmy drogą bez końca. Później pod górę, czas na odpoczynek i panoramę z góry. Wróciliśmy skonani……, ale wciąż nam było mało.
Drugiego dnia rano wszyscy niczym ranne ptaszki wyruszyliśmy w dalszą drogę (AHOJ PRZYGODO!). Pani Lange obiecała nam przeprawę przez Wisłę statkiem piratów, więc wszyscy schodziliśmy w dół podekscytowani (w końcu niecodziennie pływa się takim statkiem). Kiedy dotarliśmy na miejsce nasze marzenia o zostaniu załogą kapitana Haka i kumplami Piotrusia Pana (kilka osób kłóciło się o role Dzwoneczka bo w końcu chyba każdy chciałby posypać magicznym pyłem) uległy w gruzach. Zamiast statku dostaliśmy starą łajbę. Przez pewien czas baliśmy się, że pójdziemy na dno jednak po chwili każdy zajął się fotografowaniem i zapomniał o strachu. Dopłynęliśmy do bezludnej wyspy (tak nam się przynajmniej wydawało). Kapitan łajby wysadził nas i obiecał wrócić za 3 godziny. Kiedy cała grupa wysiadła, rozejrzeliśmy się po okolicy a tam dookoła szczere pole, drzewa i ZERO CYWILIZACJI. Pani Drachal obiecała nam jakieś „oznaki życia” parę km dalej. Więc szliśmy robiąc zdjęcia.
Mijając kolejny zakręt usłyszeliśmy od osoby, która szła pierwsza krzyk – „LUDZIE! SAMOCHÓD” i zobaczyliśmy małe miasteczko i fiata 126p. Naszym celem był zamek w Janowcu, do którego prowadziły dwie drogi: ekstremalna i łagodna. Kilu śmiałków wybrało tę ekstremalną, podobno było ciężko, ale fajnie. W każdym bądź razie zamek obfotografowaliśmy z każdej strony. Wracając prawie spóźniliśmy się na statek powrotny, ale udało się. Każdy chyba marzył o łóżku i prysznicu. Po jakimś czasie nasze marzenia się spełniły i mogliśmy odpocząć, aby wieczorem mieć siły na podejście na górę III Krzyży i robienie zdjęć nocnych. O godz. 20.00 pełni sił ze statywami na plecach i aparatami na szyjach ruszyliśmy w drogę. Gdy dotarliśmy do schodów wiodących na górę III Krzyży to ręce nam odpadły. Schody były bardzo wysokie i trudne do pokonania, najbardziej narzekała p.Lange –„moje kolana”. Ale Pani nie była sama, nasza koleżanka Ola nawet z domu nie wyszła, bo jak stwierdziła – wyskoczyły jej „bąble”. Na górze okazało się, że jest nas za dużo i trochę sobie przeszkadzaliśmy, ale daliśmy radę. Po jakimś czasie nadszedł czas na zejście w świetle latarek na Rynek… to dopiero była katastrofa. Zmęczenie i te okropne schody każdemu dały się we znaki. Jeszcze trochę zdjęć nocnych i wróciliśmy do domu.
Ostatniego dnia poszliśmy szlakiem przez malowniczy wąwóz – było, co fotografować. Po spacerze przyszedł czas na spakowanie się i powrót Busem do domu. Kazimierz powitał nas piękną letnią pogodą, a żegnał deszczem.
no images were found
PS. Ale to co piękne nie trwa wiecznie przecież następnego dnia szkoła i jak zwykle KLASÓWKI!II Tb